wtorek, 30 kwietnia 2013

14 tydzień

Kolejny tygodniowy przegląd przed nami. Adrianka skończyła 14 tygodni i rośnie w zastraszającym tempie:)

 
Mamy już 7300 gramów żywej, kochanej wagi...
 
Mierzymy 61,5 cm-  nie za dużo ale mieścimy się w 50 centylu więc nie jest źle:)


 
Całe ciałko pokryte jest fałdkami tłuszczyku i o ile wygląda to uroczo niestety jest bardzo trudne w utrzymaniu...Tajwańska pogoda- wilgotna i upalna (dziś jest 32 stopnie) również nam nie sprzyja...Fałdki i co najważniejsze skóra pomiędzy nimi muszą być myte,suszone, kremowane a i tak zaczynają już być czerwone w niektórych miejscach...Sama nie wiem jak narazie smaruję pudrem w kremie Chicco (super wynalezek) ale być może gdy przyjdzie prawdziwe lato przerzucę się na sudokrem, prawdziwy puder (Alantan???) lub na mąkę ziemniaczaną (mam tylko obawy co do składu tutejszej mąki bo być może jest to azjatycka wersja mąki ziemniaczanej)...Czy ktoś zna jakieś inne sposoby na odparzone fałdki- najgorzej jest z tymi na szyjce:(
 
Kosmetyki Chicco- odkrycie sezonu...Powoli- bo strasznie jest wydajna- żegnamy się z Mustelą:)
 
Gaworzenia nie ma końca - jak nauczę się jak dodawać filmy to pewnie wrzucę coś z radosnej twórczości Ruoruo:)

Piąstki i paluszki non stop lądują w buźce...Nowością jest bardzo mocne ślinienie (wcześniej też było, ale teraz to prawdziwy potop) oraz fakt że powoli zaczyna gryzakować gryziaki...


 
Używamy obecnie pieluszek Huggies Gold Ph 5.5 o rozmiarze M. Bardzo je lubię - ale chyba powrócimy do Pampersów bo te mają mniejszy pasek na biodrach przez co mniej krępują ruchy - przynajmniej w moim odczuciu bo jak jest naprawdę to już trzeba byłoby spytać Adzika...


 
Adusiowa szafa ma już 6 sukieneczek (w tym dwie od cioci Gosi i jedna od babci), wiem to bardzo skromnie no ale maj zapowiada się jako zakupowe szaleństwo...Potrzebujemy bodziaków na ramiączkach z jak najcieńszej bawełny, bodziako-sukienek, i sukienek wraz z spodenko- majteczkami- czuję się trochę jakbym miała kompletować wyprawkę po raz kolejny:)
 
Adunia od jakiegoś tygodnia bardzo intensywanie ćwiczy przekręcanie się - to znaczy jeszcze nie przekręci się cała bo główka za ciężka ale jest już bardzo blisko:) Kwestia tygodnia...


 
Mamy nieśmiały jeszcze ale jakże wyczekiwany śmiech na głos- oczywiście pierwszy słyszał go tata, a mnie zżerała zazdrość...No ale wczoraj dane mi było usłyszeć śmiech mojego maluszka:)
 
Trochę nam się zepsuł grafik...Winowajcą jest skok i tata- który trochę niekonsekwentnie pilnuje godzin snu Adzika...I tak mielismy już 4.30 nad ranem, 1 w nocy a wczoraj 11.30 jako pory snu...Jestem dobrej myśli bo mimo wszystko w porównaniu z początkami i tak jest znaczna poprawa:)
 

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Dylematy laktacyjne

Jest 4 nad ranem a my to znaczy ja i Ruoruo nie śpimy...Bujamy się w bujaczku w oczekiwaniu na sen...Sen był ale się zbył gdzieś koło 11.09 wczorajszej nocy...A wieczór zaczął się tak pięknie:)
 
 
Około 20 Mała przeszła z trybu normalnego w tryb marudny i wiedzielismy że musimy zacząć działać prędko: woda do wanienki i kąpiemy Sadełko:) Po kąpieli jakoże dziecko głodne nie było (a szkoda) suszarka- 3 minuty i Ada smacznie śpi...Ale byłam szczęśliwa...No ale przyszła wspomniana wcześniej 11.09...Od ostatniego karmienia nie minęły jeszcze 4 godziny no ale Młoda zgłodniała a potem niestety spać się już nie chciało...Cóż, przynajmniej pogadaliśmy trochę na Skajpie z dziadkami:)
 
 
To że Adzik nie śpi to chyba trochę moja wina...Mogłam ją nakarmić wcześniej a nie czekać te 4 godziny...(Karmię na śpiocha gdyż wtedy Ada się nie wybudza z płaczem ze snu).


 
Ostatnio przeżywam bardzo wiele rozterek dotyczących prawidłowego karmienia...Kiedy Adunia była noworodkiem wiedzialam że powinnam karmić ją na żądanie. Jadła wtedy nawet co godzinę, dwie (trzy godziny to była rzadkość). Potem koło 2 miesiąca można było nastawiać zegarek- tak trzymała się przepisowych trzech godzin...Teraz natomiast zauważyłam, że mijają trzy godziny a ona wcale jeszcze nie jest głodna (kiedy jest głodna wszyscy o tym wiedzą, drze się w niebogłosy tak że nam więdną uszy).
 
 
Poczytałam trochę i wyczytałam że od 4 do 6 miesiąca zalecany czas pomiędzy posiłkami wynosi 4 godziny (tak mi na Tajwańskie pielęgniarki kazały już dawno temu, żebym nie była taka "zmęczona" karmieniami). Tylko czy nie wpłynie to negatywnie na ilość pokarmu?

 
Do tej pory Mała się najadała za wyjątkiem skoków gdzie potrzebowała bardziej chyba być blisko niż z głodu a co za tym idzie ssała prawie non- stop...Może jednak powinnam powrócić do 3 godzinnych odstępów czasowych? Ale z drugiej strony fajnie by było powoli przyzwyczjać Adę do mniejszej ilości szczególnie w nocy...

 

sobota, 27 kwietnia 2013

Cisza przed burzą

Tym razem dość długo nie mogłam zebrać się w sobie i napisać co u nas...Może dlatego że było całkiem nieźle jak na warunki do których bylismy zmuszeni się przyzwyczaić jeszcze kilka tygodni temu...Adriana wreszcie zaczęła spać...To znaczy spać w nocy bo w dzień jeszcze kiepsko jej szło...Zdołaliśmy ustawić szkielet grafiku i co by tu nie mówić nasze życie zmieniło się o prawie 180 stopni...
 
 
 


 
 
Niestety od dwóch dni coś znów się popsuło no i okazało się że kolejny, bardzo długi skok rozwojowy jest przed nami a bardzo możliwe że już jesteśmy w trakcie...Tym razem obiecałam sobie że nie będę narzekać gdyż trochę się przemęczymy wszyscy we troje a gdy skok minie Adunia znów będzie grzeczna jak przez ostatnie dwa tygodnie...(Mam taką nadzieję)
 



 
 
Poza tym życie płynie jak szalone, praca, odciąganie pokarmu, wieczne rozterki co by tu dzisiaj zjeść (dalej jestem na diecie bezmlecznej)oraz wyczekiwanie na lato wypełniają całe dnie...


 
Właśnie zaczynam powoli kompletować letnią szafę Aduni i muszę powiedzieć że ubranka dla dziewczynek są po prostu cudne:)

 

niedziela, 21 kwietnia 2013

To już rok!!!

Niesamowite, ale dopiero kilka dni temu uświadomiłam sobie jedną niewiarygodną rzecz: mianowicie Adrianka urodziła się dokładnie 9 miesięcy po magicznej dacie poczęcia.
 
 
Dziś mijają trzy miesiące jak jest z nami po tej drugiej stronie oraz rok jak istnieje na tym świecie...
 
 
 
Podsumowania rocznego nie będę robić (chociaż bardzo mnie ręka świerzbi) gdyż temat jest niewyczerpany (i pewnie nigdy się nie wyczerpie) oraz boję się że wyszłoby mi wypracowanie maturalne:)
 
 
A tak będzie krótko, zwięźle i na temat, a co więcej w imieniu swoim i taty (przydomek "mąż" zniknął i teraz jest już "tata"- mam nadzieję że nie wróży to nic złego naszemu związkowi...) zamknę się w kilku słowach:
 
-Kochamy Cię bardzo Córeczko i dziękujemy że jesteś z nami-
 
 
 
P.S. Zepsuł mi się komputer i teraz korzystam z użyczonego mi na sekundkę komputera D. Ah, ta złośliwość rzeczy martwych...
 
Oj miałam dylemat na dzisiejszych zakupach, pierwszych od czasu porodu...Niestety pociążowa oponka ani myśli zniknąc więc muszę zabrać się za ćwiczenia...Ćwiczy ktoś z Jillian Michaels???
 

czwartek, 18 kwietnia 2013

Pneumokoki

Szczepić czy nie szczepić- oto jest pytanie...Przyznam że nie mam pojęcia...Na ostatniej wizycie, przy okazji szczepienia 5w1 lekarz zapytał się czy chcemy dodatkowo zaszczepić przeciw pneumokokom i że teraz na Tajwanie w ramach jakiejś akcji 4 dawka jest za darmo (3 pozostałe trzeba samemu opłacić i kosztuje to około 300 zł - czyli tyle ile w Polsce).
 
Na zdjęcia z ręki musimy jeszcze poczekać aż mała zacznie trzymać główkę...
 
Od tego czasu zaczęłam dużo czytać na te temat i niestety im więcej czytam tym mniej wiem...Przeciwników oraz zwolenników jest mnóstwo, szczepionka nie należy do tanich, no i najważniejsze: reakcja Ady na poprzednie szczepionki była dość średnia...Mała wybudzała się z panicznym płaczem, krzykiem wręcz że nawet myślałam że jest to tzw "krzyk mózgu". Na całe szczęście obecnie nie zauważyłam jakiś negetywnych skutków szczepień.
 
 
Uwielbiam to zdjęcie aż wrzuciłam z rozmachu dwa;) Strasznie są podobni na nich:)
 
Obecnie sama nie wiem czy bardziej boję się że nie zaszczepienie Ady spowoduje jakieś zaniedbanie z mojej strony czy że szczepionka, wywoła jakieś efekty uboczne...O efektach ubocznych nie piszę gdyż w sumie większość leków posiada takowe co nie znaczy że ich doświadczymy...
 
 
 
Czy ktoś szczepił dzieci przeciw pneumokokom?
 
 

wtorek, 16 kwietnia 2013

12 tydzień

61 centymetrów i ciut ponad 7 kilo żywej wagi - Adusia rośnie, rośnie i rośnie a czy przerośnie mamę, tatę i sosnę okaże się pewnie za kilkanaście lat:)
 
 
 
Nosimy pieluszki M Pampersa bo S już są na styk i niestety kilkakrotnie doszło do wycieków, przecieków i tym podobnych historii...Tata odważnie zadecydował o zmianie na M-ki (zazwyczaj pytany o swoją opinię odpowiada- "Ty zadecyduj")...Ja nie jestem do końca przekonana, bo S jeszcze nie były za małe no ale niech mu będzie:) Planuję też poeksperymentować z innymi markami- myślę o Huggisach:

 
Zdjęcie pochodzi z Internetu, ale nie mogłam się powstrzymać, cudna jest ta dziewuszka:)
 
lub Merrisach:

Reklamuje się je jako najpopularniejsze pieluszki w Japonii, zatem jakościowo też muszą być "palce lizać"...Dotykałam je już w sklepie i są bardzo mięciutkie:)
 
Hitem ostatniego tygodnia są....rączki! Adusia odkryła swoje rączki i od tego czasu nie może się im napatrzeć- czasem spędza nawet po kilkadzięsiąt minut wpatrzona w nie...Oczywiście rączki lądują w buzi i wydają się być bardzo smaczne...Już nawet nie próbujemy z tym walczyć tylko obserwujemy czy rączki są czyste...Ruoruo łapie już za misie z karuzeli i nie puszcza tak łatwo:)
 
 
 
Od kilku dni porządkujemy i ustawiamy grafik Małej...Pobudka nie powinna przekroczyć 9-10 rano a kąpiel 22.30...Wiem że wydaje się to bardzo późno no ale ja przychodzę z pracy po 21.30 więc musimy dostosować Małą do mnie a nie na odwrót...Jak na razie nie jest źle- ciężko tylko przekonać tatę żeby nie dawał małej spać za dużo w ciągu dnia...
 
 
 
Od tygodnia staram się karmić co 3 godziny, włącznie w nocy a co za tym idzie muszę budzić Adzika...Budzenie jest dość kontrowersyjnym tematem i długo nie mogłam się do niego przekonać ale chyba tak jest lepiej bo Ada przestała się budzić z płaczem...


 

Sobotnia sesja zdjęciowa a w roli głównej "porodowy" szlafrok - który nigdy do szpitala nie dotarł bo tata stwierdził że taki duży to tylko niepotrzebnie miejsce w torbie zajmuje:)

 

sobota, 13 kwietnia 2013

Wczesne ząbkowanie???

Piszę dziś z prawdziwego pola bitwy jakim stał się nasz dom ostatnio czyli od zeszłego tygodnia...Jak podejrzewałam Adunia przechodziła skok rozwojowy i być może nadal go przechodzi...Jednak coś mi się wydaje że powodem ostatnich niepokojów na Tajwanie jest ząbkowanie...Czytałam o typowych objawach i większość się zgodziła...No może oprócz wieku Adrianki bo ta nie ma nawet skończonych trzech miesięcy... Ale to obsesyjne wkładanie paluszków do buzi, ślinienie się, marudzenie do potęgi, wielkie jak stąd do Warszawy problemy ze snem, zatwardzenie (kupki nie było 4 dni co nigdy dotąd się nie zdażyło) bardzo wygląda na początki ząbkowania...Eee, no chyba że się mylę, nie mam doświadczenia w temacie:)
 
 
 
Adzik ostatnio pobiła rekord i położyła się spać po 8 rano- nie spała całą noc pomimo zmęczenia i nieustannego ziewania- my próbowaliśmy wszystkiego; suszarki, odkręconej wody, bujaczka, łóżeczka automatycznego, kołysania, karmienia, nawet była butla z mlekiem modyfikowanym....I nic...Mała zasnęła po 8 rano i spała do 16- obudzona z wielkim trudem...Miała oczywiście przerwy na karmienie...Ostatnio jednak nie pozwalamy na tak długie spanie w dzień...
 
Smoczek dalej nie jest tolerowany na stałe, ale są momenty w których da się go "przemycić"...Adzik preferuje najtańszy smoczek Hello Kitty...
 
No i ja- po problemach laktacyjnych zeszłego tygodnia (całe szczęście miałam 4 dni wolnego więc mogłam "walczyć" o więcej pokarmu dla głomodora - doszło kolejne zapalenie:( Właściwie to jestem w trakcie ale tym razem od razu wiedziałam co się "święci" więc skutecznie powstrzymałam rozwój wypadków (dreszcze, gorączkę i ból mięśni) amoksycykliną...Na dodatek wiem na sto procent co je spowodowało: odciągam pokarm w toalecie, która mieści się obok otwartych drzwi na zewnątrz, toaleta też jest niezamykana i tylko posiada boksy bez dachów- a dziś było strasznie zimno na Tajwanie jak w zimie, trochę ponad 10 stopni...I na takim zimnie musiałam odciągać dwa razy...Od razu mnie złapało zapalenie...Oj niech się już to lato zacznie bo mam dość tych zapaleń:(
 

 

wtorek, 9 kwietnia 2013

11 tydzień

Dziś mija 11 tygodni spędzonych z Adusią...
 
77 dni nasz świat kręci się tylko dookoła niej...
 
Od 1848 godzin pierwszym słowem jakie wypowiadamy po przebudzeniu i ostatnim przed zaśnięciem jest Ruoruo...
 
Od 110880 minut z niedowierzaniem spoglądamy na tą małą istotkę i po głowach chodzi nam jedno pytanie: Czy to możliwe że coś tak doskonałego jest już na zawsze z nami?
 
6652800 sekund strachu że coś mogłoby się jej stać niedobrego...
 
 
 
  • Z okazji ukończenia 11 tygodnia, w niedoskonałych, domowych warunkach (wymiary poprzednio pokryły się ze szpitalnymi) wymierzyliśmy małego szkraba i z niedowierzaniem patrzyliśmy na wagę. Adrianka waży 6950 gr czyli prawie 7 kilo...Co prawda ostatnio coraz cieżej nam się robi gdy ją nosimy( niestety Adzik czasem musi być noszony bo inaczej jest "jesień średniowiecza") i od razu sprostuję że nie staraliśmy się jej przyzwyczajać do noszenia - no niestety niektóre dzieci tak mają a inne są spokojne i sobie leżą grzecznie- ja przynajmniej mam taką teorię:)
 
  • Co do długości to na pewno mamy już 60 cm; być może jest ciut więcej...
 
  • Bodziaki w większości już 68 cm ze względów na dość pokaźny brzuszek:)
 
 
 
  • Gaworzenie nie ma końca...Adusia szczególnie z rana i w nocy jest szczególnie rozmowna...Ulubionym słowem jest A- Gu...
 
  • Nie mamy jeszcze ustalonego rytmu dnia ze względów na niekonsekwencję taty, który jest głównym opiekunem małej w ciągu dnia...Niestety trudno mi jest go przekonać że dziecko potrzebuje wykonywać określone czynności w tym samym porządku oraz godzinach:( Nie jest to tematyka na bloga gdyż mogłoby paść kilka niecenzuralnych wyrazów:)
  
  • Jeszcze się nie przekręca ale czekamy z zapartym tchem aż zacznie:)
 
  • Potrafi "godzinami" (do 20 minut) wpatrywać się w kręcące się misie na karuzeli oraz wizualizacje na suficie...
 
Ulubiona metoda usypiania:)
 
  • Je coraz więcej a jej rekord przerw pomiędzy posiłkami wynosi już 4 godziny:). Jest to zarazem rekord nieprzerwanego snu...
 
 

sobota, 6 kwietnia 2013

Długi weekend

Mój długi weekend (dzień dziecka +święto zmarłych) dobiega powoli do końca...Została mi jeszcze niedziela która mam nadzieję upłynie w bardziej produktywnej atmosferze bo teraz to jedno wielkie lenistwo...No, ale trudno się dziwić za oknami pada, pada i pada...Na Tajwan powoli nadciąga pora deszczowa, może nie w dosłownym tego słowa znaczeniu, no ale deszczu wtedy jest bardzo dużo.
 

 
 
 
Z nowości wczoraj wybrałam się do fryzjera (jest to chyba ważny podpunkt w tzw "dochodzeniu do siebie" po porodzie:)). Zdjęć nie robiłam na miejscu bo byłam tak zaoferowana samym wyjściem że zapomniłam zabrać telefon. Na szczęście po kilku godzinach przyjechali po mnie znudzeni siedzeniem w domu tata i RuoRuo...Potem jeszcze pochodziliśmy troszkę i zaczęło padać więc zostało nam tylko wracać do domu.
 
 
Obcięłam grzywkę i już mnie wkurza - muszę ją przypinać...Włosy zostały wyprostowane na trwale i końcówki podkręcone żeby wygladały naturalnie...Grzywa jest do połowy twarzy i już jej nie lubię:(
 
Adrianka dalej śpi w dość nietypowych godzinach i próby przetrzymywania jej raczej nie skutkują ( w czwartek tak ją przetrzymywaliśmy że zasnęła o 5 nad ranem) więc dziś daliśmy jej wolną rękę i teraz śpi a jest 19...
 
Tajwańskie ulice a wózek - czytaj 1:0 dla ulic

Oj marzy mi się nowy telefon czyżby HTC One???

Czekamy aż tata kupi herbatę z bąbelkami:)
 
".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>